Forum Pseudo Forum o Wszystkim Strona Główna

Tfurczość fłasna...
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pseudo Forum o Wszystkim Strona Główna -> Literatura
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 20:23, 28 Mar 2007    Temat postu: Tfurczość fłasna...

Cóż, ja tam zawsze zachęcam do spełniania się w pisaniu... I oczywiście znów będę się lansował - a nóż moje oklepane gnioty kogoś zachęcą do pisania? [link widoczny dla zalogowanych] - oto zbiorowisko moich wypocin...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 9:07, 25 Kwi 2007    Temat postu:

Wyzwałem najlepszego znanego mi pisarza amatorskiego na pojedynek na opowiadanie! Ma ono traktować o bardzie, i być nie większe niż na 4 strony A4. Muhahahaha

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Josi
The Space Captain


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja się wzięłam w Twoim łóżku?!
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:04, 25 Kwi 2007    Temat postu:

a kto roztrzygnie które lepsze? Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jagermeister
Harlejowiec


Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze wsi

PostWysłany: Śro 18:10, 25 Kwi 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zajonc
Partyzant Chaosu


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z dupy

PostWysłany: Śro 18:33, 25 Kwi 2007    Temat postu:

Przeszedł bard do podziemi, wyskakuje goblin, bard wyciąga miecz ciaaach!! krew dużo krwi nawet jeszcze troche więcej krwi. Po chwili bard upada na ziemie bez głowy bo zamiast od razu ciachać goblina po mordzie to coś sobie tam stękał.
I jaki z tego morał ??
żaden.... no chyba że gobliny są zielone i krew jest fajna Razz

może być Laughing Laughing Laughing ??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 18:42, 25 Kwi 2007    Temat postu:

cóż... To moje. Mój oponent ma skończyć jutro.

Z wielkiego pradawnego lasu zwierzęta uciekały w popłochu. I małe wiewiórki i wielkie jak góra niedźwiedzie. Myślałby kto że pożar, myślałby kto że wybucha wielki wulkan, że to banda kłusowników. Że koniec świata. A to tylko przez las szedł Trol. Jak zwykle z pieśnią na ustach i z pozszywanymi lnianymi szmatami na grzbiecie. Często chadzał po leśnych dróżkach. A że nie należał do tych maluczkich ludzików z miasta , drzewostan na tym cierpiał katusze. Nikt nie pamiętał skąd się tu wziął, od zawsze chodził po lasach. Sympatyczny wielkolud – kłusowników przepędzi, ptakom budki lęgowe pozbija z desek. Tak po prawdzie to wszystkie zwierzęta go lubiły. A jednak – zawsze jak się przechadzał pierzchały gdzie tylko się da. Co się dziwić, sam nie mniejszy był od góry, drzewa jak wykałaczki łamał. Taki... Straszny był. Przysiadł sobie na polance, i z uśmiechem spoglądał na korony lasu i przebijające przezeń słonko. Nie doskwierała mu samotność. Wręcz przeciwnie – wielkolud lubił swoje odizolowanie. Błogosławieństwo na niego spadło że matka zostawiła go tu, a nie zaniosła do miasta. Miasto. Brrr. Trol aż się wzdrygnął na myśl o tym miejscu. Jak doszedł kiedyś do zachodniej granicy wielkiego lasu zobaczył takie coś. Wielkie składowisko kamiennych pudełek w których żyją tacy malutcy, tyci tyci ludziki, wrzask ciągle z tamtąd się unosi. A smród ciągnie gorszy niż by się dziesięć niedźwiedzi w jedno miejsce zesrało. A co by ich jakaś zaraza dopadła. Tutaj przynajmniej wszystko toczyło się spokojnie. A i malutkie ludziki przestali ich nachodzić ze swoimi zaostrzonymi patykami, którymi chcieli ubijać zwierzęta. Uśmiechnął się sam do siebie. Ciekawie wyglądali kiedy mówili że to wielki potwór, duch opiekun lasu. I poniekąd czuł się nim.
Matka zostawiła go w lesie, zaraz po urodzeniu. Była wycieńczona porodem. Trol był ogromny, już jako niemowlak. Nie... on nie mógł mieć normalnego dzieciństwa w mieście pełnym skurwysyństwa. Czy tamta kobieta zrobiła to z miłości, czy ze wstydu iż wydała na świat kogoś takiego... kto wie. Ale nie zginął. Może dzikie zwierzęta go otoczyły opieką, może sam cudem przeżył. Może to z wyroków bogów. Trol nigdy się nad tym nie zastanawiał. W ogóle nie specjalnie często wykonywał tą czynność. Po cóż – dzika natura nim kierowała, płynęła w jego żyłach i wypełniała jego duszę. Dziś jednak był dziwny dzień, nie miał nawet ochoty na przewracanie drzew, jego ukochaną zabawę. Chodził po porostu po lesie i rozmyślał nad swoim życiem.
Słońce zaczęło zachodzić, a on dalej nie odpowiedział sobie na pytanie – Dlaczego jest tym kim jest? Wielka Matka Natura nie bez powodu musiała uczynić go tym kim jest teraz. A może właśnie chciała żeby był tym kim jest teraz? Reliktem dawnych czasów, przypominającym ludziom o tym, że żyć nie koniecznie trzeba w ponurych rynsztokach miasta. Że można być szczęśliwym, nie mając nic. Czerwona łuna zachodzącego słonka skąpała las krwawym światłem. Trol doszedł właśnie do rzeki, schylił się i zaczął opluskiwać twarz zimną, rwącą wodą. Jakie ładne, smakowite pstrągi tu pływały... błyskawiczny ruch ręki chlapnął wodą na wszystkie strony, a wielkolud wracał do swojej jamy z pokaźnych rozmiarów rybą. Cóż, dzień bądź co bądź przyniósł jakieś korzyści. Choć ze swojego filozoficznego nastawienia nie wiele wyniósł, to coś jednak wyniósł. Coś dużego i łuskowatego. I dobrego jeśli podpiec nad ogniem. Tak też zresztą uczynił.
Kiedy okrywał się skórami na swoim legowisku, prychnął jeszcze tylko na to całe zastanawianie się. Po co to komu. Cholera, kiedy zasypiał ciągle go to dopadało. Ach, jakby chciał żeby ktoś mu wyjawił dlaczego jest tym kim jest.
*
Rankiem wyszedł jeszcze trochę zaspany z jaskini, i ryknął na przebudzenie tak że odleciały wszystkie ptaki w promieniu trzydziestu sążni. Trol z uśmiechem wziął się za dogaszanie żaru z ogniska bosą stopą. Przepędzenie ptaków zaraz z ranka zawsze wprowadzało go w dobry humor. Dzień zapowiadał się świetnie. Słonko nie grzało zbyt nachalnie, wiał lekki wietrzyk. Idealna pogoda na polowanie. Wziął w garść zrobioną przy pomocy kija i zaostrzonego kamienia włócznie i ruszył w las, pomrukując pod nosem jakąś melodię. Dziwne. Rzadko zdarzało mu się mruczeć melodyjki. Wielkolud nie zwracał na to uwagi. Spojrzał w głąb lasu. Na polance coś się poruszyło. Brzuch Trola podpowiadał mu że to jego dzisiejszy obiad. Z całą swą siłą rzucił prymitywną włócznią w cel. Nie spodziewał się takiej reakcji swojego celu. Raczej spodziewał się każdej tylko nie takiej.
- Ciężka i pieprzona cholera! – krzyknął ktoś cienkim głosikiem. Widocznie przestraszonym. I wściekłym. Kiedy Trol powoli, nie wierząc własnym uszom wyszedł na polankę, zobaczył drobną, nawet jak na małego ludzika kobietę. Rękaw jej zielonej sukienki był przyszpilony włócznią do drzewa. Kiedy tylko wyszedł, z zarośli i się wyprostował, wybałuszył na nią oczy. Ona podobnie na niego. Ale ze zgoła innego powodu. Nie dbała już o pozory i o sukienkę. Rozerwała rękaw uwalniając się od włóczni i podbiegła do najbliższego drzewa opierając się o nie plecami.
- Trol! Nie zjadaj mnie! Ja... nie przyszłam tu niszczyć drzew i leśnych stworów! Eeee... bez urazy. – Nerwowo szukała słów jąkając się co chwila, będąc pewna że wielki poluje właśnie na obcych. Wielkolud nie patrzyła na nią, a na przedmiot z którym tu przybyła. Skrzypce. Podszedł powoli w jej stronę – jak instrumentu – a artystka nie mając lepszego pomysłu... zemdlała.
Obudził ją burkliwy radosny śmiech. Spostrzegła że Trol kuca na jej skrzypkami, i jeździ paluchem po strunach wydając piskliwy dźwięk. I co dziwne widocznie go to bawi. Ale psuje struny, do jasnej cholery! A kosztują trzy srebrne korony od zestawu! Nieśmiało podpełzła do niego, i spojrzała na wielkiego. Dziewczynie nie zależało tak na skrzypcach jak na własnym życiu, ale były chyba drugie w kolejce. Co on mógł chcieć od tego biednego instrumentu? Oby tylko nie rozpieprzył ich w drzazgi o jakieś drzewo...
- Eeee... Proszę pana? Panie Trol? Wie pan... zarabiam tymi skrzypcami na życie... gdyby mógł pan je zostawić... – Na wielkoludzie nie robiło to specjalnego wrażenia. Chyba w ogóle jej nie słuchał. Bardka zaklęła pod nosem i dotknęła delikatnie jego wielkiej nogi. – Słucha mnie pan?
Trol otrząsnął się z radości jaką miał ze słuchania rzępolących skrzypiec, spojrzał na nią trochę zdziwiony, jakby zapomniał na chwilę że ktoś tu obok niego jest.
- Uk?- Powiedział tylko zdziwiony, patrząc na nią. Dziewczyna tylko westchnęła głośno i wzięła bardzo powolutku skrzypce z pod ogromniastej łapy Trola, oraz smyczek leżący opodal. Może muzyka faktycznie łagodzi obyczaje i uspokoi wielkoluda. Kiedy zaczęła tylko grać, on usiadł z hukiem na trawie z otwartymi ustami słuchając melodii... i uświadamiając sobie że to ta sama którą gwizdał przed chwilą. Dla Trola czas się zatrzymał, zatopił się w piękno muzyki, jak gorący nóż w masło. Powoli zerwał jedną z wysokich traw rosnących na polance, ułożył ją między dłońmi i zaczął weń dmuchać wydając skoczne piskliwe dźwięki. A jednak przyjemne dla ucha, i w dodatku pasujące do melodii którą grała. Tym razem to ona otworzyła szeroko usta, i spojrzała zdziwiona. Przestała nawet grać, ale on tego nie zauważył w swym muzycznym transie. To było niemożliwe! Taki zdziczały wielkolud znajdywał tak ciekawe nuty. I to przez dmuchanie w źdźbło wielkiej trawy ułożonej w rękach... Uśmiechnęła się ładnie, i to teraz ona zaczęła mu akompaniować skrzypcami. Cholera, on był lepszy od tych wszystkich wątłych, pseudowrażliwych bardzików którzy grywali z nią w mieście. Gdyby tylko zaczął się kształcić... Parsknęła śmiechem. Tak. Trol – wielkolud którym straszą dzieci zacznie się kształcić muzycznie. Zaczynała grać coraz trudniejszy akompaniament, a on ciągle sobie radził piszcząc wesołe melodie na trawie. Niebywałe. Grali tak przez cały dzień. Wolała poświęcić korony które dzisiaj by zarobiła dla takiego dnia. Już od dawna nie grała z kimś dla czystej przyjemności. I jak jeszcze wczoraj ktoś by jej powiedział że dziś spędzi dzień grając z „potworem” lasu, pewnikiem postawiła by mu kufel piwa za opowiedzenie przedniego żartu. Kiedy zaczęło się już ściemniać, a oboje byli zmęczeni, ona odłożyła skrzypce i nieśmiało wyciągnęła ku niemu dłoń. Uścisnęła mu palec, który był wielkości jej dłoni. Wskoczyła mu na szyję i pocałowała w nieogolony policzek i z uśmiechem spojrzała.
- Jestem Mimi. Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy, kolego artysto! – Zaczęła powoli iść w stronę miasta, a Trol tak siedział jak wryty. Kiedy Mimi była już na skraju polanki on się poderwał i krzyknął.
- Pa... Mimi! Ja Trol! Przepraszam za sukienkę...! – Bardka odwróciła się i pomachała mu szalona z radości że potrafi mówić, i to prawie składnie.
*
Wielkolud spojrzał na wynik swej całonocnej pracy. Skrzypce wyrzezane z pnia grubego drzewa prezentowały się wcale ładnie. Wyglądały jak dużo prymitywniejsza i o wiele większa kopia skrzypiec Mimi. Plótł już struny z włosów z ogona jednorożca. Już robił smyk z końskiego włosia. Zwierzęta nie uciekały na jego widok – ba! – przyglądały się bacznie temu co robi. Po jego wczorajszym występie zaczęły jakby do niego lęgnąć. Może muzyka faktycznie może ułagodzić zwierza?
Pracował nad swoimi skrzypcami do późnej nocy, w końcu wiedział do czego jest powołany i co chce robić. Będzie grał ku uciesze wszystkich dzieci Matki Natury. Żuł mozolnie ususzone mięso łosia którego upolował tydzień temu. Spojrzał na swoje dzieło. Nie potrafił na tym grać, widział tylko jak ona na nich grała. Może wstyd mu było przed zwierzętami że nie potrafi? Pierwsze dźwięki były straszne, próbował coś zagrać – jakąś melodie jak wczoraj w lesie. Wtedy nagle... coś mu zaczęło się kołatać po głowie. Nie, dalej nie umiał grać na skrzypcach, ale grał. Muzykę nie mniej dziką jak on i las, tak skoczną, a zarazem tak piękną. Jeśli przedtem zeszło się dużo mieszkańców lasu, to teraz chyba polanka przed jaskinią Trola była jedynym miejscem w którym można było zobaczyć zwierzęta. Cały las zbiegł się na nocny koncert wielkoluda. Jedna z wiewiórek była nawet tak bezczelna że wskoczyła mu na ramię. On jednak nie przejął się tym ani trochę. Umiał grać! Ha! Teraz już nie miał wątpliwości do czego go stworzono. Grał całą noc, aż do ranka. Kiedy skończył zwierzęta wróciły do swych domów, a Trol był dumny z siebie bardziej niż wtedy kiedy upolował niedźwiedzia wielkiego jak on sam. Ale zaraz. Jeden słuchacz został. Wiewiórka dalej siedziała na jego ramieniu. Wielkolud spojrzał zbulwersowany. To jego prywatne ramię! Co tu robi wiewiórka?
- Hej, mały co ty robisz? Chcesz zostać z Trolem? - Wiewióra spojrzała na niego małymi czarnymi paciorkowymi oczkami i rzekła tylko : krótko i zwięźle.
- Mik Mik. – Wiewiórka odpowiedziała jak zwykle treściwie.
- Od tej chwili będziesz Sierściak. Sierściak jest ładne imię dla wiewiór.
Śierściak i Trol chodzili po całym lesie, układając muzykę o każdym napotkanym drzewie, polanie czy zwierzu. Zbliżało się południe, Trol właśnie upiekł nad ogniskiem rybę, a Sierściak z głośnym CHRUP zjadał żołędzie. Po głośnym i wydajnym beknięciu wielkolud spojrzał poważnie na wiewiórkę.
- Mam pomysł. Trol i jego włochaty kumpel pójdą do miasta, zagrać dla maluczkiej ładnej Mimi. Co ty na to?
- Mik Mik.
Odpowiedź była jednoznaczna. Idą do miasta.
*
Dzień w mieście był nudny. Na wieczór jeszcze przyjdzie poczekać, a teraz kiedy każdy o grosz się stara i w karczmie mało kto siedzi, to Mimi żaden grosz do kiesy nie wpadnie. Siedziała więc w zimnych murach strojąc skrzypce. Szkoda że edyktem zabroniono chodzić do lasu. Kłusownicy za bardzo dali się we znaki, więc tak dla pewności nie wpuszczają nikogo. Cholera. Chciała by pójść jeszcze raz zobaczyć się i pograć z wielkim. Do lokalu cechowego bardów wpadł młodzieniaszek z fletem wetkniętym w kieszeń spodni. Minę miał przerażoną, pierwsze co zrobił wypił dzban wina i spróbował się uspokoić żeby móc cokolwiek powiedzieć.
- Do miasta... do miasta przyszedł Trol! Ten wielkolud z... z lasu! Katują go na ulicy te parszywe gnoje ze straży.
Ktoś mruknął że napisze o nim balladę, ktoś inny że ma to w dupie. Ale Mimi poderwała się od razu. Co też wielkiemu do łba strzeliło żeby tu przychodzić? Zaczęła miotać się po domu cechowym, za chwile wyszła z kuszą. Nie zostawi go.
- Ruszcie leniwe tyłki! Nie pamiętacie co wam mówiłam?! Jest największy z nas, jeśli go zamęczą to zgaśnie najjaśniejsze ze świateł... Brać siekiery a lagi! Nieraz to praliśmy się ze strażą!
Po chwili na ulicę ruszył tłum uzbrojonych bardów. Prowadzonych przez malutką Mimi. Biegli uliczkami, aż zobaczyli wielkie kłębowisko. Ludzie gapili się zza rogów budynków i z okien, a strażnicy miejscy latali w powietrzu rzucani przez Trola, a Sierściak wydrapał któremuś oczy. Wielki z ledwością trzymał się na nogach, zewsząd dźgany halabardami. Bestialstwo. Bardowie bez ostrzeżenia rzucili się na straż, bili się każdy mężnie za dwóch. W obronie wielkoluda z lasu. Ach! Będzie piękna ballada! Mimi strzeliła pomiędzy oczy z kuszy, jednemu ze strażników. Temu sukinsynowi który tydzień temu zaczął dobierać się do niej w karczmie. Walka nie trwała długo. Straż pierzchła nie strasząc ich nawet lochem ani strykiem. Trol klęczał na ziemi, a z jego wielkich oczu leciały strumienie łez, a łkanie rozchodziło się po mieście. Zniszczyli jego skrzypce. Rozdeptali. Spojrzał zrezygnowany i potwornie smutny na Mimi.
- Trol chciał ci coś zagrać mała Mimi. Zrobił skrzypce i nauczył się grać... – Wielkolud rozbeczał się raz jeszcze, a bardka przytuliła się do jego wielkiego ramienia.
- Chodź wielki... Jeszcze mi zagrasz coś ładnego. Co te chamy i bandyci ze straży mogą wiedzieć o sztuce. Chodź, pokaż wszystkim, że jesteś wielkim artystą.
Zaciągnęła go do domu cechowego, do którego z trudem wszedł od strony zajezdni. Usiadł na wielkim łóżku, a wszyscy patrzyli na niego z życzliwością. Mimi wbiegła po chwili do środka i dała wielkoludowi wielkie leśne źdźbło trawy. Nieśmiało ułożył je pomiędzy dłońmi, i zaczął grać tylko sobie znanym sposobem. Po chwili zaczął grać flet, lutnia, cytra, okaryna i skrzypce Mimi. Całe miasto słyszało muzykę płynącą z domu cechowego. I chodź trwała do późnego wieczoru, nikt nawet z ulicy nie wrzasnął im co o nich myśli. Trol nie pamiętał nawet kiedy zasnął. Ale kiedy się obudził dalej był w domu cechowym bardów. Znaczy że to nie był sen. Ba! Stała nad nim Mimi, skrzętnie ukrywając coś za plecami.
- Wiesz Trol, dziś wielki konkurs bardów. Chcieliśmy żebyś na nim wystąpił, razem z nami... no i... zrzuciliśmy się wszyscy, najlepszy lutnik w mieście pracował przez całą noc, no... proszę. – kiedy skończyła się jąkać podali mu wielkie, rzeźbione ładnie skrzypce z najlepszego ciemnego drewna. Z porządnym strunami. I porządnym smykiem. Wielkolud wziął je tylko do ręki, i rozdziawił usta. Sierściak tylko wskoczył mu na ramię i aż wywalił oczy z niedowierzania.
*
Konkurs bardów można powiedzieć nie odbył się. Trol i Mimi grali tak długo, tak długo nie pozwalali im zejść ze sceny, że inni już zdążyli się zalać gorzałką zanim nadeszła ich kolej. Wszystko było dla wielkoluda jak sen. Znalazł swoje przeznaczenie, znalazł najlepszą przyjaciółkę jaką mógł. I uszczęśliwiał ludzi. Kiedy skończyli grać, Trol proszony usilnie przez innych bardów poszedł siłować się z nimi na rękę.
Mimi stała ze starą znajomą która wciąż kręciła głową z niedowierzaniem. Było to dla niej tak nie pojęte jak dla Mimi w dzień kiedy spotkała wielkiego.
- Jest przynajmniej człowiekiem Mimi?
- Najbardziej ludzkim, ze wszystkich ludzi jakich znam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jagermeister
Harlejowiec


Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze wsi

PostWysłany: Śro 19:49, 25 Kwi 2007    Temat postu:

zajebiste, gratulacje, zabrakło tylko sceny łóżkowej i troche miejsca pod koniec, widać, ze sie ograniczałes Razz ale i tak jestem pod wrażeniem twojej fantazji i kojarzenia faktów ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 21:22, 25 Kwi 2007    Temat postu:

Nom, musiałem zmieścić się w 4 stronach a i tak jestem na styk. Jak będę miał czas to przerobie tak żeby zakończenie było fajniejsze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 21:25, 25 Kwi 2007    Temat postu:

Ale miło być docenionym. Niezmiernie miło. bóg zapłać za dobre słowo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 13:44, 19 Gru 2007    Temat postu:

Jeśli kogoś to interesuje, to zgłosiłem bloga do konkursu bolg roku 2007 Razz I znów pozostane niedoceniony... chlip ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bjorn
Szarżujący na maciorze


Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 964
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ,,|,,

PostWysłany: Śro 14:22, 19 Gru 2007    Temat postu:

początek brzmi jak opowiadanie z przedszkola Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 17:12, 19 Gru 2007    Temat postu:

Którego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tłuszcz
Weteran


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piwnicy
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:18, 19 Gru 2007    Temat postu:

Trzymamy za ciebie kciuki! Chociaż i tak pewnie wygra jakiś nienormalny RuszoFiótki blogasek. To prawie tak pewne jak zepsucie się kasy w Realu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tristian
Nieokrzesany gbur


Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 1025
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Galimoru?

PostWysłany: Śro 20:45, 19 Gru 2007    Temat postu:

Wiem, ostatnio w kategorii blog literacki wygrał blog o Tokio Hotel Very Happy Przysięgam Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bjorn
Szarżujący na maciorze


Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 964
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ,,|,,

PostWysłany: Śro 21:50, 19 Gru 2007    Temat postu:

bo w dzisiejszych czasach nie ważna jest treść.. oczyiwscie w sferze popkulturyzmu..

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bjorn dnia Śro 21:51, 19 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pseudo Forum o Wszystkim Strona Główna -> Literatura Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin